Postanowiłem zafundować sobie najbardziej niezapomniane wakacje jakie kiedykolwiek miałem. I się udało...
Zdecydowałem się pojechać do kraju o zupełnie innej kulturze, do miejscowości, której nie byłoby na żadnej mapie, a następnie spędzić w takim miejscu dwa-trzy tygodnie, prowadząc życie w sposób identyczny jak miejscowa ludność.
Wybór padł na Uzbekistan. Udałem się do Sarnashmy. Stamtąd zmieniłem kierunek na wschód w góry, gdzie już po kilku godzinach marszu trafiłem w wymarzone miejsce. Prawdziwy koniec Świata a zarazem początek przygody!
W miejscowości zamieszkałej przez kilkanaście osób (wymawianej coś na podobieństwo „Burtosz”) przywitał mnie dziadek o imieniu Urman (wiek 35-70 lat; naprawdę trudno stwierdzić ile lat mają tak zużyte twarze). Przywitał niezwykle ciepło. Wytłumaczyłem mu przy pomocy kilku wyuczonych słówek, że chciałbym zamieszkać przez kilka dni u nich i prowadzić życie zgodnie z ich zwyczajami i tradycją. Urman wyglądał na najszczęśliwszego faceta na świecie. Zaprosił mnie do swojej mikro chatki, gdzie zastaliśmy jego żonę.
Pomijając po drodze wszystkie przygody przejdę od razu do sedna sprawy. Urman zaproponował mi seks z jego żoną!!
Zanim któryś z sadoli zacznie krzyczeć „super!” wyjaśniam, że jego żona wcale nie wyglądała super. Właściwie nie wyglądała nawet na człowieka. Bardziej przypominała rozjechaną kałamarnicę z krwawiącymi dziąsłami. No i ten zapach… Trudno go opisać. Kiedyś dawno temu przygotowałem zupę mojemu psu z resztek w lodówce, głównie z ryby, poru i cebuli. Przez prawie dwa tygodnie zupa w letnim upale stała na szafce, a gdy uniosłem pokrywkę zrzygałem się na miejscu od tego odoru. Wygląda na to, że żona Urmana posiłkuje się tą zupą na co dzień.
W każdym bądź razie ja już nie chciałem żyć według czyichkolwiek zwyczajów i tradycji. Przecież byłaby tu w gruncie rzeczy zoofilia (seks ze smokiem). No ale żeby nie obrazić tak czcigodnego „oferenta”, coś tam zacząłem wybąkiwać o moim zmęczeniu, ciężkiej podróży, jednak widząc złość i rozgoryczenie Urmana, oświadczyłem mu w desperacji, że jestem impotentem. Zrobiło się niezręcznie, jakoś tak nie fajnie, przygnębiająco.
Aż tu nagle do chatki wchodzi dziewczę, które jednym uśmiechem rozpromieniłaby twarz każdego samobójcy. Urman przedstawił mi swoją córkę Holoim o urodzie tak hipnotycznej i niezwykłej, że słowami nie mógłbym oddać tego, co widziałem. Nie wyglądała jak modelka z rozkładówki, ani jej rysy nie były jakieś idealnie prawidłowe. Miała jednak najbardziej seksowne i uwodzicielskie spojrzenie jakie można sobie tylko wyobrazić, duże czarne kocie oczy oraz gęste długie włosy. Gdy patrzyła w moją stronę, to budziła we mnie tak niepohamowane pożądanie, jakby ktoś wpompowywał we mnie hektolitry krwi tu i ówdzie (przy czym bardziej w „ówdzie”). Mimo, że przykrywały ją stare łachy, można było bez problemu wyobrazić sobie też jej doskonałe ciało.
Płonąłem w miejscu, a na ostudę pozostawała mi jedynie świeżo wypieczona bajka o impotencie, która chyba traciła wiarygodność w oczach Urmana, gdy ten widział jak obserwuję jego córunię.
Pomijając wszystko co wydarzyło się tego wieczoru i drugiego dnia pobytu przejdę od razu do dnia trzeciego. Zostaliśmy z piękną Holoim sami w domu. Udawała, że niby coś tam sprząta, myje, a tak naprawdę celowo prowokowała mnie każdym swoim ruchem. Te jej podgryzania wargi, pewne, kokieteryjne, gorące spojrzenie. Jakby krzyczała do mnie „Weź mnie, weź mnie!” (w rzeczywistości ona w ogóle nie mówiła).
No i doszło do tego, na co chyba każdy sadol już czeka
Nie wytrzymałem, gdy zaczęła kręcić się zbyt blisko mnie. Chwyciłem ją za biodro i całym ciałem przycisnąłem do ściany. Czułem jak bije jej serce, słyszałem jej głęboki oddech. Myślałem, że spłonę z pożądania. Holoim spróbowała mnie pocałować w usta, ale ja mimo wszystko jakoś nie byłem nastawiony na buzi-buzi, więc delikatnie przechyliłem swoją głowę w kierunku jej pięknej długiej szyi, delikatnie masując jej kark ręką.
Aż tu nagle bac!! Kciukiem wyczuwam, że przednia część szyi jest jakaś taka twarda i uwypuklona. Myślę sobie zwariowałem, pewnie każdy człowiek ma jabłko Adama na szyi, tylko że u kobiet mniej wyczuwalne. Patrzę pytająco na moją sexy lady, a ona tylko uśmiecha się, unosząc powoli spódnicę ku górze. Najpierw widzę jej łydeczkę, następnie udo. Troszeczkę się uspokajam. Piękne kobiece kształty i aksamitnie gładka zdrowa cera. Został jeszcze tylko jeden punk do przebadania. Holoim bierze moją dłoń i wprowadza pod swoją spódnicę.
5000 km przebytej drogi, 3 tysiące złotych wydatków na dojazd, pierwsze dłuższe wakacje od 3 lat i co? Najpierw proponują mi ośmiornicę do ruchania, a potem trafiam na kobietę sadola! Tak, na kobietę prawdziwego sadola! I to na końcu Świata, gdzie takie rzeczy powinny być ludziom w ogóle nieznane.
Najgorsze chyba w tym wszystkim było to, że nie chciał mi opaść. Było mi głupio przed samym sobą, że miałem cały czas w spodniach kikuta oraz „alternatywne” myśli co do rozwiązania całej tej sytuacji.
Ostatecznie wyniosłem się jeszcze w tym samym dniu z Burtoszosodomy, póki towarzysz Urman nie zdążył mi wyprawić ślub ze swoją córeczką i nie wystawił na przykład swoją dupę w prezencie ślubnym do wyczyszczenia.
I jak tu ufać ludziom? Pytam się jak?!